Możesz na przykład poinformować dziecko, że gdy krzyczy nie słyszysz tego, co mówi. W przeciwnym wypadku będzie wiedziało, że jeśli wpadnie w histerię, dostanie wszystko, czego chce. Poczekaj, aż dziecko się uspokoi. Dziecko, które jest w szponach emocji, na przykład złości, nie zrozumie logicznych argumentów. Moje dziecko mnie nienawidzi. I jestem w stanie to zrozumieć. Był zły, był nawet bardziej niż zły, a nie wiedział, jak swoje emocje nazwać, jak je z siebie wyrzucić. Jak ugryźć mnie tak, żeby zabolało, tak jak jego zabolało, kiedy po raz pierwszy usłyszał, że mój plan jest inny niż jego. To są zwykłe ludzkie uczucia, które A to działanie nie ma nic wspólnego z tym, jakie jest w istocie nasze dziecko…, jacy jesteśmy my, jako rodzice. Bo często wydaje nam się, że jeśli dziecko mówi nam coś w rodzaju: “nie kocham cię”, albo “jesteś głupia”, to oznacza to, że coś zepsuliśmy w jego “wychowaniu”, że coś jest nie tak. Rzymowskiego 28 www.proszynski.pl Pamięci Sandry Bland POSTACIE Miasto Dooling, stolica hrabstwa Dooling Truman „Trume” Mayweather, 26, producent metamfetaminy Tiffany Jones, 28, kuzynka Trumana Linny Mars, 40, dyspozytorka policji Lila Norcross, 45, komendant policji Jared Norcross, 16, uczeń szkoły średniej w Dooling, syn Lili i Wśród tych rad, które zakładają, że uzbroimy się w cierpliwość, postaramy zrozumieć własne dziecko, które dopiero uczy się zarządzania emocjami, nikt nie mówi głośno o jednej rzeczy. Mianowicie – tym, jak rodzic bardzo może być zirytowany i zły bezpodstawnymi - wydawać by się mogło - napadami złości swojego malucha. lirik lagu rohani satu satunya yang kuandalkan. #1 Nie rozumiem dlaczego. zawsze dbamy z mężem by ja chwalić, mówimy, że jesteśmy z niej dumni, że jest bardzo mądra, i wszystko zdaje się na nic. Nigdy nie powiedizeliśmy jej że jest głupia. Córcia mówi tak jak coś nabroi ,( pomaluje kredkami kanape, niechcący zrobi młodszemu braciszkowi krzywde) Tłumaczymy jej że jest mądra ,ale nieuważna i tak się zdarza. Ale następnym razem znowu to samo, znowu powtarza że jest głupia. Pomóżcie proszę, bo jużnie mam pomysłów jak zmienić jej myślenie reklama #2 mała a na pewno szerszy kontakt ze światem niż tylko w domu. nawet jeśli wy jej nie powiedzieliście że jest głupia mógł zrobić to ktoś z rówieśników, w przedszkolu, na placu zabaw. mogliście też w rozmowie użyć tego słowa w stosunku do innej osoby, a córka je usłyszała i teraz tak mówi. nie mniej teraz przyczyna jest chyba mniej ważna od tego, co dla ciebie jest kłopotem. a mi się zdaje, że nie ma co z tego robić afery mimo wszystko. najpierw zadałabym małej pytanie czy wie, co to znaczy. jeśli to dla niej słowo bez treści to można zaproponować zastąpienie go innym. jeśli wie co znaczy - ja w domu też kiedyś usłyszałam, ze syn tak o sobie powiedział. i oznajmiłam mu, że nie pozwolę, by ktoś obrażał moje dziecko. zaczął się śmiać i poskutkowało. teraz najwyżej mówi, ze głupstwo zrobił, ale z tym niekiedy trudno polemizować;-) #3 Mój synuś też mówił że jest głupi jak coś mu nie wychodziło. Zaczełam z nim rozmawiać i spytałam czemu tak sądzi, odpowiedział mi że babcia mu tak powiedziała. Przykre ale niestety prawdziwe. Powiedziałam mu że dla mnie jest najmądrzejszym chłopcem tylko bardzo nie ostrożny i roztropny. Od tego momentu(jakieś 3 miesiące) nie usłyszałam żeby tak mówił #4 witam,widzę że nie tylko z ust mojego 6 letniego synka takie określenia jakiegoś czasu kiedy coś mu nie wyjdzie,gdy niechcący zrobi krzywde młodszemu braciszkowi-mówi że jest głupi i uderza się w główke:-(.Mi jako mamie jest przykro że tak niską ma samoocene,również nie wiem skąd to się czeka nas rozmowa #5 A u mnie jest tak ze Filip od kilkudni mowi ze jest... madry. No ale niestety to nie takie fajne jaksie wydaje. Otoz to bylo tak... Filip mazal kredka sciany w pokoju ja tam w chodze i krzyknelam na niego "madry jestes!? Przeciesz teraz masz brodne sciany! Zastanow sie zanim cos zrobisz" Ot slowo mu utkwilo i teraz jak ktos zrobi glopstwo albo on to krzyczy "Madry jestes!?" Tlumaczylam mu co i jak ale narazie slowo za bardzo mu utkwilo i cieszko je usunac. Wydaje mi sie ze tak bylo i z waszymii dzieciaczkami. W przedszkolu czy na podworku ktos krzyknal " Glopi jestes? Przeciesz (np.) na slizgawke wchodzi sie z drogiej strony" no dzieci juz wiedza ze to slowo urzywa sie wtedy jak ktos cos zle zrobi. Do konca slowa niepojmuja ale wiedza kiedy je uzywac. Wydaje mi sie ze trzeba przeczekac niereagowac ale wytlumaczyc co slowo oznacza i powiedziec zeby je zastapic taj jak to Naja napisala. "Jestem glopi " na "Zrobilem glopstwo" #6 A ja myślałam, że tylko moja Wikusia tak ma. Mała jak coś źle zrobi, to potrafi powiedzieć : "Ale ze mnie idiotka". Dużo tłumaczę i mówię, że wcale tak nie jest, że nie może tak mówić, nie mam pojęcia skąd u Niej to się wzięło, bo oczywiście ode mnie czegoś takiego nigdy Słonko moje nie usłyszało. #7 Dziewczyny! Stety bądź niestety, najczęściej takich rzeczy dziecko uczy się w przedszkolu. Nie, żebym teraz propagowała wychowywanie dziecka w domu, bo przedszkola są bee, jednak same wiecie, że w Polsce przedszkoli jest mało a dzieciaków dużo, no i niestety taka mieszanka nie pozwala w stu procentach upilnować każdego dziecka, co ono mówi i dlaczego. Ja też nie mówię, że to dzieci ze złych domów, czy coś podobnego tylko chodzą i powtarzają takie rzeczy a potem wasza córka czy syn powtarza tak samo. Dlatego tak ważne jest to, co oglądają Wasze dzieci. Ja się przejechałam na jednej bajce, jak kiedyś słucham, czego ogląda moja mała a tam same własnie takie ciepłe słówka. Ja wiem, że to często kosztuje dużo czasu, żeby samemu sprawdzić bajkę, czy poszukać takich, w których naszego dziecko nie usłyszy takich słodkich epitetów, ale chyba czasami lepiej mieć czyste sumienie anieżeli zastanawiać się, skad nasze dziecko nauczyło się takich a nie innych słów, bo potem czasami przychodzi rozczarowanie, że to jednak my zawiniliśmy w pewnym momencie. Pozdrawiamy ciepło #8 Moja pięciolatka też mówi"ale jestem głupia" jak o czymś zapomni na w domu tak się nie odzywa,ale z tego widzę tak się mówi wśród jej rówieśników. Muminko też zdarzyło mi się parę razy powiedzieć do córki: mądra jesteś?!.Ale ona zrozumiałam kontekstTeraz czasem krzyczy na tatę: mądry jesteś?!chcesz być chory? jak go przyłapie na jedzeniu słodyczy w dzień powszedni #9 przejdzie jej moja córka zawsze jak coś nabroi to mówi że ją nie kochamy i mamy z nią same problemy. Bardzo ją kocham ale czasem to nie wiem co jej powiedzieć. Pozdrawiam reklama #10 mam to samo z moim synkiem mówi o sobie niekorzystnie, gdy jest smutny lub coś zbroi i tłumaczenie nic nie daje myślę, że z tego wyrośnie tak przez ponad pol godziny byl nazywany i wyzywany moj syn przez kuzyna, wczoraj jak u nich bylismy… Hubert kilka razy przychodzil na skarge, z minka w podkowke widac bylo ze jest mu zle, przykro(zreszta komu by nie bylo, on bardzo sie cieszyl ze jedzie do kuzyna, pomagal mu skladac klocki, bo ten nie umial, przynosil wszystko itd..bylo super) w pewnym momencie K. powiedzial ze nei wpusci H. na lozko pietrowe bo on jest glupi, i zaczelo sie….Glupi jeste, odejdz glupku, glupek,ale glupi jestes itd…H. siedzial i nic nie mowil, tylko prosil by go wpuscili…baaaardzo prosil, przyszedl do nas na skarge powiedzialam, ze ma powiedziec by K. na niego tak nei mowil i ze nie jest glupi…caly czas czekalam na reakcje siostry i szwagra….w koncu mowie ze H. ma isc do siory bo to jej dziecko siora na to co powiedzial H. odpowiedziala, ja nic nie slysze…wszyscy slyszeli bardzo dobrze… wiec w koncu ja poszlam, powiedzialam, K. ze brzydko jest tak mowic itd…wszystko co mowilam H. by nigdy nikogo nie przezywal…stanal za ma moj szwagier ktory powiedzial, ze mam dac mu spokoj, bo NAPEWNO H. cos zaczal(akurat nie), szwagier stwierdzil ze to normalne ze sie kloca itd… dla mnei owszem normalne sa klotnie,bojki itd… Ale nienormalny jest brak reakcji ze strony starszych. skoro moga mowic tak na H. to moze mowic i na rodzicow, dziadkow itd..teraz to slowo “glupi”pozniej bedzie inne… wyszlam bardzo zniesmaczona, oburzona, po kolejnej mojej interwencji K. przeprosil i sie bawili ladnie… Ale mi nie smak pozostal…to kolejna sytuacja kiedy siora niereaguje… Moja mama (jak zawsze) stanela po stronie siostry ze co sie czepiam… ale czy ja naprawde sie czepiam??? czy dziecko 6 letnie ma prawo wyzywac kogos, obrazac???? jak ktos doczytal do konca to dziekuje…. Dodam, ze wczoraj o byl program na TVP3 o przedszkolu mojego synka…my nie mamy tej tv bo jest to poznanska i do nas nie dochodzi…prosilam by nagrali, nawet nei obejrzeli, moja mama powiedziala, ze dla 10 min. nie bedzie sie zrywac….smutno mi… bo po glebszym namysle, chyba przytakne mezowi…ze siostra swoje rozgrywki ze mna przeniosla na dzieci… Już jako nastolatka wiedziałam, czego chcę od życia – zaradnego mężczyzny u mojego boku, gromadki dzieci, własnego domu. Gdy udało mi się to osiągnąć, poczułam się spełniona. A że słyszę czasem od koleżanek czy teściowej, a nawet własnej matki, że jestem darmozjadem… Cóż. To świadczy tylko o nich, nie o mnie. Mój mąż, Adam, jest wspaniałym mężczyzną. Poznaliśmy się w liceum – chodziliśmy do tej samej klasy. Dużo nas łączyło – nie tylko podobne zainteresowania. Pochodziliśmy z całkiem zamożnych rodzin, chcieliśmy wyrwać się z dużego miasta, myśleliśmy o przyszłości. Wiedziałam, że po maturze nie pójdę na studia, że ich nie potrzebuję. Chcieliśmy tego samego – dużej rodziny Chciałam założyć rodzinę, wyjść za mąż za kogoś, kto zapewni mi byt. Adam chciał tego samego – kobiety, która zamiast ganiać do pracy i urabiać się po łokcie, a potem stękać, jak jej źle, skupi się na jednym: na budowaniu rodzinnego gniazdka. Oświadczył mi się zaraz po maturze. Poszedł na studia inżynierskie, dorabiał w firmie swojego ojca – ojciec od dziecka przygotowywał go, że kiedyś ją po nim przejmie. Mieszkał wtedy ze swoimi rodzicami, ja z moimi. Moi rodzice nie byli zbyt szczęśliwi, gdy powiedziałam im o moich planach na przyszłość. Chcieli, żebym poszła na studia, pomyślała o sobie, była niezależna – zwłaszcza matka na to nalegała. Jest nowoczesna, jej zdaniem kobieta musi mieć własne pieniądze, musi być zaradna – w razie gdyby coś się stało, w razie rozwodu… Spełniło się moje największe marzenie W końcu postanowiliśmy z Adamem, że czas się usamodzielnić. On już całkiem nieźle zarabiał w firmie ojca, a ja nie mogłam się doczekać, aż w końcu wyjdę za mąż i urodzę dziecko. Wiedziałam, że to rola, do której jestem stworzona! W końcu, kilka dni po tym, jak Adam obronił pracę dyplomową, powiedzieliśmy sakramentalne „tak”. Zamieszkaliśmy u teściów – odstąpili nam część bliźniaka, którą wcześniej zajmowała babcia Adama. Ona zamieszkała z nimi, a my mieliśmy cały dom dla siebie! No, pół. Bardzo szybko zaszłam w ciążę. Urodziłam synka, a kilka miesięcy znów zobaczyłam na teście dwie kreski… Dziś mam 33 lata i czworo dzieci. Najstarszy, Tymek, ma 10 lat. Najmłodsza, Tosia, skończy w tym roku 3 latka. Uwielbiam swoje życie. Naprawdę! Nie oceniam wyborów innych kobiet, ale nigdy nie zamieniłabym tego, co mam, na jakieś własne firmy, wyższe wykształcenie, na pieniądze... Wyprawiam dzieci do szkoły i do przedszkola, robię kanapki. Kiedy nie ma dzieciaków, sprzątam dom, trochę pracuję w ogrodzie. Gotuję obiad, robię pranie. Czasem zajrzę do koleżanki na kawę. Gdy mąż wraca z pracy, ciepły posiłek czeka już na niego na stole, koszule są poprasowane. Odrabiam z dziećmi lekcje, bawimy się, czytamy bajki. Wieczorami mam czas dla siebie. Jasne, że czasem jestem wykończona – zajmowanie się domem i wychowywanie czwórki dzieci to harówa! Ale wiedziałam, że chcę właśnie takiego życia. Nie wyobrażam sobie, że miałabym jeszcze pracować. Szczerze mówiąc, nigdy w życiu nie chodziłam do pracy… No, raz, zaraz po oświadczynach, wyjechałam z przyjaciółką do Francji na winogrona. Nigdy więcej! Myślą, że nie mam ambicji Ostatnio podsłuchałam rozmowę teściowej z moim mężem. Zapytała go, czy naprawdę nie ma problemu z tym, że jego żona nie ma żadnych ambicji, wykształcenia, że przecież pochodzi z takiej dobrej rodziny, a sama jest pasożytem... Nawet moja matka mnie tak kiedyś nazwała. One nie rozumieją, że nie chcę iść ich śladami. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach mój styl życia jest kontrowersyjny. Bo nie ganiam za pieniędzmi, bo jestem szczęśliwa, kiedy mogę gotować mężowi i dzieciom… Ale dla mnie to życie idealne! Mamy pieniądze – firma mojego teścia świetnie prosperuje, pewnie niedługo Adam przejmie już wszystkie obowiązki, co będzie wiązało się z dużą podwyżką. Do tego mamy 500 plus. Może i nie mam własnych pieniędzy, ale po co mi one? Mamy z mężem wspólne konto, nie muszę się prosić o żadne kieszonkowe, jak mam ochotę sobie coś kupić, to po prostu to robię! Nie jestem głupia, nie jestem leniwa. Przecież pracuję w domu! Wiem, że jeszcze nieraz usłyszę, że jestem darmozjadem żyjącym na garnuszku męża. Ale gdyby nie ja, ten garnuszek byłby pusty! Ada Zobacz także: Ile jest warta mama siedząca w domu z dzieckiem? Policzono, to niewyobrażalne sumy! Awantura o imię dla dziecka. „Teściowa zagroziła, że jeśli go nie zmienimy, już się do nas nie odezwie” Odkurzanie, pranie, gotowanie? Obowiązki domowe – przewodnik wg wieku Kolejny wpis w cyklu „Q&A”, czyli Wy zadajecie pytania, a ja staram się jakoś pomóc. Przypominam i zaznaczam – nie jestem psychologiem ani coachem. Z wykształcenia i zawodu jestem nauczycielem. Dzielę się tutaj swoją własną prywatną wiedzą, która sprawdziła się w moim przypadku. Moje prawie 6-letnie dziecko mówi „Nie lubię Ciebie”, „Głupia jesteś”… Jest to dla mnie problem. Co mogę zrobić? Moja odpowiedź: Tak sobie myślę, że w sprawie tych nieprzyjemnych słów, jakie często dorośli słyszą od swoich dzieci, ważne są trzy sprawy. Po pierwsze i najtrudniejsze: nie brać tego do siebie, bo dzieci nie do końca radzą sobie jeszcze z przeżywaniem róznych trudniejszych emocji, i to co mówią w tych emocjach nie ma wielkiego znaczenia na dłuższą metę. Z resztą i my dorośli czasem w złości potrafimy się zapędzić i palnąć coś, czego wcale nie myślimy, prawda? Czego wymagać więc od dzieci? Po drugie: ponieważ wydaje mi się, że takie teksty wynikają właśnie z tego, że dzieci nie umieją rozpoznawać w sobie tych trudnych emocji, warto takie sytuacje wykorzystać do nauki i zamiast się obrażać, po prostu nazwać emocje dziecka „Widzę, że jesteś zły/smutny/zdenerwowany, bo to i to…. Rozumiem” Z czasem dzieci zazwyczaj same uczą się rozpoznawać w sobie te emocje i już nie mówią „Nie lubię cię” tylko „Jestem zły” Ciekawą rzecz wyczytałam ostatniow książce „Zintegrowany mózg – zintegrowane dziecko”. Otórz według autorów dziecięcy mózg, żeby dobrze funkcjonować potrzebuje integracji . Z jednej strony mózg potrzebuje integracji pomiędzy lewą – logiczną półkulą, a prawą – emocjonalną. Najprostszym sposobem żeby dziecko mogło reagować w sposób logiczny (lewopółkulowy) na emocje (prawa półkula) jest opowiadanie o tym, co się z dzieckiem dzieje. Początkowo mogą to być słowa rodzica, ale chodzi nam o to, żeby z czasem dziecko samo się tego uczyło. Mowa, układanie zdań, kolejność zdarzeń itd – za wszystko to odpowiedzialna jest właśnie lewa półkula. Więc mówiąc o emocjach i wydarzeniach łączymy obie półkule, dzięki temu emocje wychodzą niejako na światło dzienne i łatwiej nad nimi panować. Drugą formę integracji mózgu autorzy książki określają jako pionową – chodzi o to, żeby zintegrować niższe poziomy mózgu (mózg gadzi i ssaczy – odpowiedzialne za instynkty, wrodzone reakcje, przetwanie i funkcjonowanie zarówno na poziomie biologicznym, jak i w społeczeństwie) z poziomem wyższym – korą nową. Kora nowa jest odpowiedzialna za myślenie (zamiast reagowania), panowanie nad sobą, kreatywność itd. Proboblem w tym, że człowiek który jest zdenerwowany, zestresowany, przestraszony… po prostu nie ma dostępu do kory nowej. Ona się wtedy tak jakby otwiera i nie ma połączenia z reakcjami uznanymi przez organizm za niezbędne do przetrwania (reakcja – walka/ucieczka). Żeby dziecko pod wpływem silnych emocji mogło myśleć i działać logicznie, potrzeba mu spokoju i bezpieczeństwa. Dopiero w takich warunkach może ono logicznie (w ramach własnych możliwości – bo kora nowa podobno osiąga dojrzałość około 25 roku życia.) podejść do problemu, który jeszcze minutę wcześniej wydawał mu się końcem świata. Warto o tych dwóch rzeczach pamiętać, kiedy nasz mały „aniołek” zmienia się w „diabełka”. A po trzecie: warto już na spokojnie, nie w trakcie wybuchu złości (pamiętamy – brak dostępu do kory nowej) rozmawiać z dziećmi o tym, jak te trudne emocje rozładowywać w akceptowalny dla nas – dorosłych sopsób. Krzyczenie, bicie poduszki, mazanie po kartce – metod jest wiele, ważne żeby znaleźć taką, która pasuje i nam i dziecku. (Czytaj też: Co robić, kiedy dziecko reaguje agresją na odmowę?”) Na koniec dodam tylko, że doskonale rozumiem, że przeżywanie przez dzieci trudnych emocji jest i dla rodziców bardzo trudne. U nas też nie zawsze jest kolorowo. Staram się jednak pamiętać, że przeżywania emocji nie da się chyba nauczyć tak z dnia na dzień. To długi proces – i ja wiem po sobie, że sama mam często z nim problem, a co dopiero mówić o pięciolatku, sześciolatku czy nawet piętnastolatku. Jeśli to czytasz, i chciałabyś coś jeszcze podpowiedzieć tej mamie, bardzo proszę – pisz w komentarzu. Jeśli uważasz, że ten wpis może jeszcze komuś pomóc – udostępnij go znajomym. A jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila @ Pomogę, na ile będę umiała. Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne. A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką„Od czego zacząć czytanie bloga?” Skip to contentPrzedsiębiorcze Podlasie MenuSite navigationAKTUALNOŚCIPODLASKIEINSPIRUJĄFELIETONYOPINIEKONTAKTHomeOpinie10-letni geniusz: „Mamo wolę być głupi, ale akceptowany przez inne dzieci”10-letni geniusz: „Mamo wolę być głupi, ale akceptowany przez inne dzieci” W przyszłości będą go podziwiać, dzisiaj polska szkoła nie ma strategii dla geniuszy. W szkole pojawia się nieprzeciętnie zdolne dziecko. Co z nim robić? Czy Polska szkoła posiada procedury, zasady, wytyczne… Nie są to moje ulubione słowa, ale gdy patrzę na to, jak potraktowano 10-letniego geniusza, mam w sobie pełne poparcie do ich użycia. Stale gadamy tylko o innowacjach, inwestycji w naukę, rozwoju, start-upach… Przecież poniższa historia może być historią człowieka, który odkryje nowe źródło energii, lek lub coś, co niezwyczajnie zmieni świat. Z drugiej strony, zastanawiam się jak nieludzkie jest pozostawienie w takiej sytuacji dziecka samego sobie i budowanie w nim poczucia, że bycie innym to bycie ma 10 lat. Interesuje się fizyką, matematyką, robotyką. Chodzi też na zajęcia z podstaw programowania. W każdej wolnej chwili czyta książki. Uwielbia je. Nie jest typem domatora. Na co dzień lubi też dodatkowe zajęcia z piłki ręcznej. Ostatnio w szkole usłyszał od koleżanki, że jest głupi. Dziewczynka zupełnie nie mogła zrozumieć o czym mówi jej rówieśnik. Nie znała tych słów, a sposób wypowiedzi Kuby ona i jej koledzy uznają za przemądrzały. Chłopiec ma problemy z dogadywaniem się z kolegami. Zaczyna się czuć zupełnie samotny. Ostatnio jego mama dostaje wezwania od wychowawczyni. Wzorowy uczeń stał się krzykliwy i ewidentne próbuje zwrócić na siebie uwagę innych dzieci. Po rozmowie z rodzicami i wychowawczynią poważnie stwierdza, że swoje zachowanie uważa za „głupie”. Mówi też, że jeśli upodobni się do innych dzieci, one go polubią. „Mamo wolę być głupi, ale akceptowany przez inne dzieci” – gdy chłopiec wypowiada to zdanie, jego dramat staje się także dramatem rodziców. Nie wiedzą co robić. Jesteś po rozmowie z wychowawczynią Twojego 10-letniego syna. Pierwsze wrażenia? Polska szkoła nie ma oferty dla dzieci wybitnie zdolnych. Najważniejsze z punktu widzenia polskiej szkoły jest to, aby dziecko było grzeczne, nie sprawiało problemów, pisało równo w zeszycie. Wychowawczyni uważa, że mój syn jest nieprzeciętnie zdolny, ale nie wie, co w tej sytuacji zrobić. To jest niepokojące, bo to raczej dobry chwilę – co oczywiste – skupimy się w tej rozmowie na sytuacji, w której znajdują się rodzice i przede wszystkim dziecko wykazujące się ponadprzeciętnym intelektem. Wcześniej pomyślmy jednak o nauczycielce. Wyobrażasz sobie, że organizuje spotkanie z dyrektorem?Nie zrobiła tego i nie spodziewałabym się tego. Nie zaproponowała także prywatnej myślałaś o dodatkowych zajęciach w szkole?Poza szkołą Kuba chodził na szachy i basen. Teraz nauczyciele odbębniają dodatkowe zajęcia. Stale narzekają, że w ogóle mają obowiązek je prowadzić. Może to kwestia zbyt licznych klas – mają po 30 uczniów, może to brak motywacji finansowej decyduje o postawie nauczycieli. Mam wrażenie, że szkoła prywatna jest dla pedagogów jakimś wyzwaniem. Publiczna niestety Kuba radzi sobie w kontaktach z innymi dziećmi?Nie czuje się akceptowany w klasie. Zaczął zachowywać się bardzo infantylnie. Agresją próbuje zwrócić uwagę innych dzieci. Gdy zaczyna opowiadać o swoich pasjach, wiedzy, dzieci go nie rozumieją. Powiedziały, że jest głupi. Kuba nawet w rozmowie ze mną, w zgadywanki (mama chłopca ma wykształcenie wyższe) zaniża poziom, bo wie, że nie znam nazwy np. jakiejś ryby. Tak samo czuje się z tym sam Kuba?Ostatnio powiedział mi: „mamo wolałbym być głupi, ale akceptowany przez inne dzieci”.Niedawno nauczycielka zadzwoniła do Ciebie z zadzwoniła z naganą, bo Kuba był niegrzeczny. Ona lubi tylko grzecznych uczniów. Dzieci powinny być grzeczne, uczestniczyć w konkursach, nie przynosić wstydu przed dyrektorem… Na zebraniu pani opowiada przez pół godziny, jakie nasze dzieci są że jesteś tym mocno ma problem z malowaniem. Pani o tym wie. Gdy Kuba rysuje sam, dostaje bardzo słabe oceny. Ostatnio ja zrobiłam jego rysunek. Pani wysłała go na konkurs, pomimo iż później sama stwierdziła, że ja go namalowałam. Mam jedna radę dla wszystkich rodziców. Nie przyjmujcie bezkrytycznie tego, co mówi o Waszym dziecku nauczyciel. Są rzeczy ważniejsze niż to, że Wasze dziecko nie pisze najładniej w wymagającą mamą? Byłam. Teraz staram się wkładać to wszystko więcej miłości. Wcześniej nazbyt oczekiwałam od niego efektów. Czytam dużo książek o psychologii, aby pomoc sobie i jemu. Przede wszystkim jest wymagający wobec będzie w przyszłości?Do niedawna mówił, że politykiem, ale stwierdził, że są nieuczciwi i zrezygnował. Teraz zamierza zdobywać medale w piłce ręcznej i być trenerem w tej sytuacji jest… bezradność. Przecież to nie jest tak, że nikt nie widzi problemu. Ktoś go zdecydowanie nie chce dostrzec. Zastanawiam się jak czuje się Minister Edukacji, który na to pozwala. Zastanawiam się jak czuje się dyrektor szkoły, który nie próbuje dostrzec i nie dostrzega talentu swoich uczniów. Mamy do czynienia z pedagogami czy urzędnikami?______________________________________________Ten tekst przeczytasz także na naszym blogu Ta strona używa ciasteczek (cookies). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Dzięki nim możemy finansować rozwój naszych usług. Dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności Akceptuję Czytaj więcej

dziecko mówi jesteś głupia