Kiedyś tak to grało, chcę chwilami tamo szczęście, byłaś moją damą, z tobą mogłem iść już wszędzie, i koniec świata, dwie osoby, jedno serce i czasem wracać w tamo jedno stare miejsce, tam poznałem ciebie i zaczęło się to szczęście, było nam jak w niebie, chciałem tylko ciebie więcej, Nigdy nie jest tak źle, jak mówimy - ani tak dobrze, jak marzymy. źródło: NKJP: Agnieszka Wróblewska: Dobrobyt pod choinkę, Gazeta Wyborcza, 1997-01-06, Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej i nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. źródło: Internet Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być lepiej. Przychodzi jednak moment, w którym podkręca lekko tempo. „Jedno słowo za dużo” jest przesycona żalem, chorobą, poczuciem winy – dostajemy bardzo emocjonującą powieść, którą po skończeniu czytania trzeba przetrawić. Postacie są dobrze wykreowane, choć nie ukrywam, że obsesja Mary, nie pomagała mi się z nią polubić. Za Duzo Wiesz (оригинал) Duzo za duzo wiesz o mnie O mnie mily Duzo za dobrze mnie znasz Musisz mnie troche zapomniec Od tej chwili Licze do trzech — rzucam czar Zapomnij o mnie mily Zapomnij mnie Zapomnij o mnie mily Zapomnij mnie Duzo za duzo o tobie W mojej glowie Duzo za duzo w moich snach Zanim sie z toba oswoje Tak sie boje Marii Peszek i jej fanom warto uświadomić, że są takie tematy – a do nich należy Jedwabne – po które przyzwoity człowiek nie sięga na użytek popkultury – pisze lirik lagu rohani satu satunya yang kuandalkan. opublikowano: 13-04-2007, 00:00 Polska zrobiła już dużo, by zdobyć centra usług, ale jeszcze sporo przed nami. Bo kto nie idzie do przodu, ten się cofa. AT Kearney radzi, by postawić na edukację pracowników Polska zrobiła już dużo, by zdobyć centra usług, ale jeszcze sporo przed nami. Bo kto nie idzie do przodu, ten się cofa. Mamy spory potencjał, jeśli chodzi o zdobywanie inwestycji w sektorze usług globalnych. Wśród 50 krajów badanych przez firmę doradczą AT Kearney Polska znalazła się na 18. miejscu. To identyczny wynik jak w 2006 r. Jeśli Polska nie poprawi głównych czynników, branych pod uwagę przez inwestorów przy podejmowaniu decyzji o lokalizacji centrów usług, nasza atrakcyjność może niedługo spaść. — Kto nie idzie do przodu, ten się cofa — komentuje Aleksander Kwiatkowski, prezes AT Kearney. Pojawienie się w rankingu dziesięciu nowych krajów oraz rozwój pozostałych nie pozwalają spocząć na laurach. Mamy plusy… AT Kearney bada każdy kraj, patrząc na jego atrakcyjność finansową, rynek pracy oraz otoczenie biznesowe. Polska, jak wynika z raportu, jest konkurencyjna pod względem kwalifikacji i dostępności pracowników. Ponadto jesteśmy stabilni politycznie i gospodarczo, co zawdzięczamy przystąpieniu do Unii Europejskiej. To duży plus dla Polski, dzięki temu przyciągamy wielu zagranicznych inwestorów. Nasze członkostwo w Unii daje im swoistą gwarancję bezpieczeństwa. Na tle regionu Polska wypada bardzo dobrze pod względem niskiej inflacji, usług telekomunikacyjnych oraz informatyki. …ale są też minusy 18. pozycja świadczy o tym, że jeszcze sporo przed nami do zrobienia. Aby znaleźć się w czołówce rankingu, musimy przede wszystkim inwestować w edukację. Chodzi głównie o języki obce. Polska wypada pod tym względem słabo, a jest to przecież ważny czynnik dla zagranicznych inwestorów. Ponadto, według raportu, zbyt mało osób kształci się na poziomie „tertiary education”. Chodzi tu nie tylko o studia wyższe, ale również o szkoły policealne i pomaturalne. Autorzy raportu radzą, by szkoły reagowały na potrzeby rynku pracy. Jest to tym bardziej ważne, gdy spojrzy się na emigrację młodych Polaków do innych krajów Unii Europejskiej. Kimś w końcu przecież trzeba ich zastąpić. Do poprawy kwalifikuje się również infrastruktura komunikacyjna, głównie zły stan dróg. Na koniec jeszcze dwa tradycyjne problemy, o których już wiele napisano — skomplikowany system podatkowy oraz zbyt wysokie koszty pracy. © ℗ Podpis: Rafał Białkowski Kłótnia, słowa, które wtedy padły i życie Mary zmienia się strasznie. Minęło siedem lat, od kiedy jej ukochany Jim trzasnął drzwiami i zniknął. Nikt nie wie, gdzie jest, nikt nie wie, czy żyje, jednak ona nie traci nadziei. Każdego dnia udaje się na dworzec, gdzie spędza wiele godzin, trzymając kartkę z napisem „Wróć do mnie, Jim”. Nieważne czy upał, czy mróz, nie przeszkadza jej śnieg czy wiatr i chociaż powinna dawno zapomnieć, stracić nadzieje na jego powrót, ona tego nie robi. Kobieta pracuje w sklepie, a także jest wolontariuszką w lokalnym kryzysowym Telefonie Zaufania. Czy nadejdzie dzień, w którym Jim wróci? Czy Mary się podda? Czy zacznie po prostu żyć, zamiast egzystować?Bardzo zaciekawił mnie opis i nie żałuję, że postanowiłam książkę czytać. Historia Mary to historia dziewczyny, która dzięki miłości się zmienia, staje się odważna, zaczyna wierzyć w siebie, a kiedy jej ukochany znika, nie poddaje się. To historia o wierze, nadziei, a jednocześnie o pomaganiu innym. Książkę czytało się szybko, a podczas czytani towarzyszyło mi wiele plusem był fakt, że książkę czytamy w dwóch perspektywach czasowych. Dowiadujemy się co się teraz dzieje, a także wracamy do przeszłości i poznajemy historię miłości Mary i są ciekawi, dość dobrze nie obchodzi co inni myślą, że jest uważana za wariatkę. Dla niej liczy się nadzieje, że on wróci, że to nie koniec ich miłości i pomimo że mijają lata, jej wiara nie słabnie. To kobieta, która bardzo cierpi, ale nie skarży się innym. To bohaterka, która pomimo zmęczenia, czasem wyczerpania, każdego dnia idzie z nadzieją, że tym razem go zobaczy, że powróci. Osobiście ją polubiłam.„Jedno słowo za dużo” to książka, która wywoływała we mnie wiele emocji, to historia, obok której nie da się przejść obojętnie. Moim zdaniem zdecydowanie warto ją poznać i z przyjemnością pojawiła się również na moim blogu - To zadziwiające, jak bardzo człowiek może się mylić.. Wydaje mu się, że wszystko jest w porządku. Zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, co się złego wokół niego dzieje.. W samym centrum tego zamieszania, jestem ja. Byłam siłą napędową wielu nieprzyjemnych sytuacji. Nie zdawałam sobie jednak sprawy jak wiele rzeczy mi umyka, jakie są skutki moich czy K. poczynań.. Wiadomo jednak było, że kiedyś w końcu to wszystko wybuchnie, eksploduje. I tak się właśnie stało. Nie mam pojęcia czemu działo się tak czy inaczej, ale na pewno jestem winna w wielu sprawach... Punktem zwrotnym w całej tej naszej nieświadomości, była nasza kłótnia, moja i K. w której ważyły się (po raz kolejny...) losy naszego związku.. Niestety świadkiem tej wymiany zdań (że tak delikatnie to ujmę) był Szwagier K. (tak będę o nim pisać - Szwagier), z którym, co tu dużo mówić, nienawidzimy się praktycznie od momentu poznania się.. Usłyszał bardzo dużo. Wykrzyczeliśmy wtedy sobie z K. wszystko, co się złego wydarzyło, w naszym związku. I wtedy zaczęło się piekło. Szwagier postanowił dał mi czadu, bo o to wszystko obwiniał mnie. Przesyłał piosenki z chamskimi tekstami, jeździł na każdym kroku, żartował w chamski sposób. Mój Narzeczony w końcu (po raz pierwszy chyba w życiu) stanął w mojej obronie, ale to nic nie dało. Dopiero moja wczorajsza rozmowa ze Szwagrem otworzyła nam wszystkim oczy na wiele spraw.. Ta rozmowa kosztowała mnie mnóstwo łez i nerwów. Nie umiem radzić sobie z krytyką, walczę z tym, staram się, ale czasami to jest ponad moje siły. Może dlatego, że wiem jak wiele spraw jest z mojej winy i nie umiem nic z tym zrobić.. Usłyszałam, że ograniczam K. zabraniam Mu wszystkiego, że jestem arogancka i mam zbyt wysokie ego. To akurat jest totalna bzdura. K. sam podejmuje decyzje, niektóre UZGADNIA ze mną, ale nigdy nie pod przymusem.. Na pewno mam wpływ na Jego decyzje, ale nie ma w tym nic złego ani dziwnego, przecież jesteśmy razem, zamierzamy się pobrać... A moje ego, a raczej samoocena jest bliska zeru.. Tak to jest jak ktoś wysnuwa pochopne wnioski.. Usłyszałam też, że non stop coś mówię, muszę zawsze każdego przegadać, może jest w tym trochę prawdy, ale taki mam charakter. Poza tym, uważam że ludzie, którzy umieją się wysłowić i mają swoje zdanie nie są źli, wręcz przeciwnie! Od małego też mam cechy przywódcze.. To też wszystkim przeszkadza.. Wiem, że bywa to uciążliwe, ale od czego ludzie mają języki, żeby zwrócić mi uwagę, czy po prostu powiedzieć, że im to przeszkadza..? Przeszkadzało Mu również to, że użalam się nad sobą. Moim zdaniem, nie miał podstaw, żeby tak sądzić. To, co stało się z moim ojcem, widocznie sprawia, że Szwagier ma mnie za ofiarę losu, ale ja nie zrobiłam nic złego.. Jakim prawem, mam dźwigać ciężar ojca..? Cała ta rozmowa skupiała się głównie na tym, że kiedyś K. był rozrywkowym chłopakiem, o wielkich marzeniach, buntowniczym podejściu do życia, skorym do popełniała wielu głupich błędów, a przy mnie stał się "ślepo zakochanym idiotą", na którego ma wpływ każde moje słowo.. Szwagier powiedział też, że to ja mam 'jaja', a nie K. A powinno być odwrotnie, że ja jestem facetem w naszym związku.. Bo K. nie umie podejmować sam decyzji, wyrażać własnego zdania.. Ale oboje (ja i Szwagier) zgodnie stwierdziliśmy, że K. na własne życzenie, z własnej woli, tak się ode mnie uzależnił i niestety nie ma w tym mojej winy.. Ja i K. zamknęliśmy się we własnym, małym świecie i bardzo oddaliliśmy się od własnych rodzin. Oboje szukaliśmy winy we wszystkich innych, tylko nie w sobie. Nie mogę też powiedzieć, że oni wszyscy byli święci i nie mieli w tym udziału, bo skłamałabym.. Każdy z nas dał ciała... I my i nasze rodziny. Rozmowa ze Szwagrem nie uspokoiła mnie ani trochę, wręcz przeciwnie. Zasiała kolejne ziarno strachu... Uświadomiła mi jednak wiele spraw, z którymi teraz muszę walczyć, bo jak to mówią: "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło..." Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że chce się dobrze, a robi się coś całkiem odwrotnego - zupełnie nieświadomie. Albo jak ktoś ubzdura sobie coś po jednej lub dwóch przypadkiem wychwyconych sytuacji i kurczowo trzyma się tylko tego, co naprawdę przypadkiem zauważył... Szwagier powiedział to, co chciał powiedzieć, zwrócił uwagę na kilka ważnych spraw, ale mam też - oby nie złudną - nadzieję, że choć trochę wyjaśniłam Mu, dlaczego jest tak, jak jest i że choć w małym stopniu mnie zrozumie i przestanie oceniać na podstawie jednej głupiej sytuacji.. Zmieniły się też plany odnośnie naszego ślubu, ale to już temat na inną notkę. Żeby nie było jednak wątpliwości, powiem tylko, że nadal chcemy spędzić ze sobą resztę życia.. ;)

moglo byc tak dobrze powiedziales jednak jedno slowo za duzo